Trochę żalenia się, narzekania i marudzenia.
Żalę się na pogodę - gorąco.
Narzekam na ludzi - ciućmoki.
Marudzę.. cały czas właściwie.
i w dodatku ten rysunek jest przeklęty! Wczoraj (właściwie to dzisiaj) był już niemalże skończony. Byłam zmęczona, soczewki przyschły mi do oczu, więc myślę "Dlaczego by nie pójść spać? Przecież mogę skończyć jutro." AHA! Właśnie, że nie mogę!
Wstaje rano, szczęśliwa, wypoczęta. Jedyne o czym myślę, to jak najszybciej uruchomić maszynę zapomnienia i skończyć moje dzieło. Szybkie śniadano i biorę się do roboty.